Jesteśmy tym, co trawimy
W wywiadze dr Preeti Agrawal, odpowiada na pytania dotyczące odżywiania, emocji oraz stosowania przypraw.
Czy powiedzenie „jesteś tym co jesz” jest prawdziwe?
Jesteśmy tym, co trawimy
Pani Doktor, mówi się, że jesteśmy tym, co jemy. Znajoma joginka ze Szwecji mówi, że to twierdzenie od niedawna nabiera nowego – chciałoby się humorystycznie powiedzieć – głębszego wymiaru: jesteśmy tym, co trawimy. Jak to wygląda z Pani punktu widzenia?
Dla mnie ta nowa moda w Szwecji nie jest niczym nowym, bo właśnie tak ajurweda od wieków podchodzi do zagadnienia jedzenia. Współczesna dietetyka całą swoją uwagę skupia na tym, co jeść, ile jeść, jak często spożywać, jakie składniki odżywcze są ważne i ile kalorii dostarczać. W ogóle nie podejmuje się tematu trawienia pożywienia, a co za tym idzie czynników sprzyjających jego poprawie.
Tak poetycko zapytam – co sprzyja zwiększeniu siły ognia trawiennego?
Czynników jest wiele. Podzieliłabym je na trzy grupy: rodzaj pożywienia, właściwości smaków oraz stan umysłu, w tym tempo jedzenia i przerwy na niejedzenie.
Zacznijmy od najprostszych, czyli fizycznego doboru pożywienia… Co sprzyja poprawie trawienia?
Powiem przewrotnie o tym, co nie sprzyja. Pacjenci często radzą się, jaką dietę zastosować, przy czym pod pojęciem diety rozumieją różne sposoby wykluczania składników pożywienia, a nie sposób odżywiania, jak to było pierwotnie rozumiane. Ostatnio najczęściej pytają o dietę białkową, więc na jej przykładzie przedstawię możliwe punkty widzenia. Jej założeniem jest jedzenie warzyw i owoców, z dużym udziałem tłuszczów zwierzęcych. Najczęstszą motywacją do tego typu diety jest chęć utraty wagi. Efekt zamierzony jest dość szybko osiągany. Jednak z punktu widzenia zdrowia, takie podejście obciąża system trawienny ze względu na różne czasy trawienia warzyw i mięsa oraz właściwości zakwaszające mięsa. Obserwuję efekty kliniczne tego typu diety. Często pacjenci przychodzą z nieprawidłowymi wynikami badań krwi, szczególnie kobiety, które zaczynają mieć problemy z układem hormonalnym. Produkty zwierzęce pobudzają receptory estrogenowe, co może spowodować bardzo obfite miesiączki, wzrost polipów, mięśniaki i torbiele w piersi.
Zatem, jak rozumiem, poprawie trawienia służy coś przeciwnego, czyli dieta bogata w warzywa. W Klinice oferują Państwo dania wyłącznie wegetariańskie, ale niezwykle bogate w przyprawy. Czy to ma jakieś znaczenie poza wzbogaceniem aromatu potrawy?
Warzywa są delikatniejsze niż mięso, szybciej opuszczają układ pokarmowy i przy okazji mogą oczyścić ścianki jelit, więc są bardzo potrzebne do oczyszczania, ale same nie dałyby takiego efektu, gdyby nie przyprawy. W kuchni IMC, na wzór kuchni wschodniej, używamy tak wielu przypraw, bo one bezpośrednio wpływają na trawienie, mają właściwości oczyszczające, równoważące smaki oraz oczywiście jak Pani mówi – a co nie jest bez znaczenia dla procesu trawiennego – aromatyzują dania.
Podczas detoksowych posiłków obserwuję reakcje uczestników i widzę, że sporej części osób nie smakują dania tak przyprawione. I co wtedy?
Niektórym nie smakują, bo są to nieznane dla nich smaki. Innym z kolei bardzo przeszkadzają i jest to taki nasz wewnętrzny test na to, jak bardzo organizm jest zanieczyszczony. Zwykle najbardziej narzekają osoby z problemami z wątrobą. Uczestnicy pobytowych detoksów* narzekają na przyprawy, dopóki ich kubki smakowe nie oczyszczą się. Po zakończeniu detoksu zaczynają lubić naturalne smaki i mówią, że nie potrzebują już tyle solić i potrawy z przyprawami zaczynają im smakować.
Czy można byłoby stworzyć uniwersalny zestaw przypraw?
Jednym z prostych sposobów jest mieszanka sześciu ziaren. Podczas detoksów często używamy mieszanek 5-6 przypraw, które w prosty sposób równoważą trawienie: nasiona kuminu, gorczyca, czarnuszka, koper włoski, nasiona kozieradki oraz czasem dodatkowo adżwan czyli kminek koptyjski.
Te przyprawy są nieco mniej znane. Teraz bardzo popularne w Polsce są imbir, kurkuma i pieprz cayenne. Czy warto je stosować?
Kurkuminoidy zawarte w kurkumie i kapsaicyna w pieprzu cayenne mają silne właściwości przeciwzapalne i przeciwnowotworowe. Powszechnie znane są również właściwości imbiru: bakteriobójcze i przeciwzapalne, silnie rozgrzewające, odkażające i wspomagające trawienie. Kurkuma i imbir są przyprawami powszechnie stosowanymi w kuchni wschodniej właśnie z uwagi na wspomaganie trawienia. To tak jakby codzienny detoks i profilaktyka zdrowia. Ważne jest tylko, żeby pamiętać choćby o tym, że kurkumy nie dodajemy do sałatki posypując składniki, jak czasem mówią mi pacjentki, bo jej właściwości wyzwalają się pod wpływem wysokiej temperatury.
Więc jest też specjalny sposób przyprawiania?
Ziarna najczęściej dodajemy do gorącego tłuszczu, który dzięki temu uwalnia olejki eteryczne. Dopiero tak przygotowane dodajemy do zup lub dań z warzyw i kasz. Przyprawy mielone, jak kurkuma i imbir, dodajemy w trakcie gotowania. Części zielone roślin (nać): pietruszkę, koperek, kolendrę itp. tuż przed podaniem do stołu.
Przyprawy równoważą również smaki. Co to znaczy?
W prawidłowym trawieniu według ajurwedy ogromną rolę odgrywają smaki: słodki, słony, gorzki, kwaśny, cierpki i ostry. Używa się sześciu smaków dla pobudzenia wszystkich kubków smakowych, z których informacja kierowana jest do różnych części układu pokarmowego, by przygotowały się one do przyjęcia pokarmu. Przykładowo do przygotowania żołądka niezbędny jest smak ostry, który mają wspominane przed chwilą imbir czy pieprz cayenne. Jeśli któregoś z nich nie dostarczymy w posiłku, będziemy go uzupełniali w inny sposób. Często na przykład odmawiamy sobie słodkiego smaku. Smak słodki jest niezwykle ważny, bo uspokaja układ nerwowy. Ważna jest jednak jakość słodkiego smaku. Jeśli nie dostarczymy go sobie w posiłku, z naturalnych produktów, będziemy sięgali po rafinowane rzeczy, które zakwaszają wewnętrzne środowisko. W każdym posiłku zgodnie z sezonem mogą się znaleźć owoce: desery z owocami, ze śmietanką, miodem, można na przykład zapewnić sobie również sam posiłek na słodko, jeśli ktoś ma dużą potrzebę tego smaku. Pamiętajmy jednak, że jeżeli dominuje jeden smak i brakuje pozostałych, pojawi się chęć uzupełniania. Będziemy ulegali na przykład pokusie słonych orzeszków, pikantnych chipsów itp. Gdy natomiast w każdym posiłku zawrzemy wszystkie smaki, również przy pomocy przypraw, ochota na szybkie uzupełnianie za pomocą najbardziej dostępnych niezdrowych produktów może się rozpłynąć.
A ostatnia grupa czynników wspomagających trawienie? Jakie to zasady?
Na początek może powiem, że ważne jest, by pilnować nieprzejadania i niepodjadania pomiędzy posiłkami. Żołądek nie jest obojętny na to, co dostał. Nawet jeśli podjadamy coś zdrowego, ale ciągle, osłabiamy jego pracę. Ważna jest zasada przerwy 12-16 godzin, która oznacza czas odpoczynku dla układu pokarmowego. Jest to odległość pomiędzy ostatnim wieczornym posiłkiem a pierwszym porannym. Szczególnie osoby, które przechodzą chemioterapię powinny trzymać się zasady odpoczynku, bo to wspomaga organizm w tym trudnym czasie.
Czy w takim razie warto pytać, ile posiłków dziennie powinniśmy spożywać?
To ja zapytam – czy, gdy przychodzi pora na jedzenie, a nie jestem głodna, to mam jeść? Regularne nawyki są potrzebne, ale trzeba czuć, co się dzieje w ciele. Czasem warto poczuć głód.
Mówiła Pani również o tempie jedzenia i związanym z nim stanem emocjonalnym osoby spożywającej posiłek…
Mam pacjentki bardzo świadome tego, w jaki sposób zdrowo się odżywiać. Znają wszystkie zasady, jedzą dobre ilości dobrej jakości pokarmu i mimo tego cierpią na schorzenia układu trawiennego. Dlaczego? Bo organem trawiennym jest mózg. To on decyduje jakie impulsy pójdą do żołądka, jakie soki trawienne i kiedy się wydzielają, jak działa perystaltyka… Jeśli jemy w napięciu i pośpiechu, to przestaje działać układ parasympatyczny, odpowiedzialny m.in. za trawienie, a w jego miejsce wchodzi układ sympatyczny, który wbrew nazwie nie działa sympatycznie – przygotowuje organizm do ucieczki lub ataku, więc wyhamowuje trawienie. W wyniku tego zostaje dużo resztek niestrawionego pokarmu, pojawiają się zaparcia, biegunki itp. A gdy będziemy jedli w spokoju i uważności, to nawet niewłaściwy posiłek zostanie dobrze strawiony.
I dobrze przyswojony, i wydalony?
Oczywiście. Trawienie, przyswajanie i wydalanie – to kolejne etapy procesu odżywiania. Jeśli ze spokojem zjemy odpowiednio przygotowany i dobrze zrównoważony posiłek, to nie będzie problemu z wydalaniem. Jeśli występują problemy z wydalaniem, to wynikają one z zaburzeń na wcześniejszych etapach, a jeśli wydalanie jest upośledzone, to nie przyswajamy odpowiednio. Warto o tym pamiętać, gdy udziela się odpowiedzi na pytanie, czy z oddawaniem kału jest w porządku. Wielu moich pacjentów odpowiada, że oczywiście: wypróżniają się regularnie, raz na trzy dni. A czy jedzą również raz na trzy dni?
Czemu w takim razie o tych kilku prostych zasadach za wiele się nie mówi?
Ta mądrość była praktykowana przez wiele lat i nie sposób tego udowodnić współczesnymi metodami badań laboratoryjnych, bo to się dzieje na żywo, u każdego na swój sposób. W dodatku siedząc w swoich głowach uważamy, że proste jest nieskuteczne i szukamy skomplikowanych rozwiązań.
* W Klinice IMC proponujemy 4 programy Wellness pielęgnujące zdrowie i uruchamiające procesy samoleczenia, mające długofalowe działanie oraz efekty: Detox & Rejuvenation Retreat, Ajurvedic Rejuvenation Retreat, Detoks medyczny z hipertermią oraz Ajurwedyjski program odnowy. Więcej o programach -> https://centrumimc.pl/pakiety-pobytowe/
Dane kontaktowe
55-010 Żerniki Wrocławskie
Godziny pracy
Masz pytanie?
Skorzystaj z szybkiej formy kontaktu!
Dane kontaktowe
55-010 Żerniki Wrocławskie
Godziny pracy